Od kilku dni moje kulinarne „zdolności” zapewniły mi moc wrażeń i …. porażek. Zrobiłam świetnie kruche, to farsz przepięknie rozlał mi się brudząc całą białą paterę jagodami. Podjęłam też próbę upieczenia brioszki, której poświęciłam mnóstwo czasu i pracy. Co więc poszło nie tak? Przypiekała się od góry„pewnie jest gotowa” pomyślała mała ciemna blondynka i wyjęła ją z piekarnika. Jak ta historia potoczyła się dalej? Okazało się, że góra jest faktycznie piękna..prawie spalona, ale dół…dół ewidentnie chciał jeszcze posiedzieć w piecu. Wiecie co jest najgorsze? Nie omieszkałam sobie jej spróbować i muszę przyznać, że byłaby wspaniała!
Tę pizzę robiłam z przekonaniem, że będzie kolejnym członkiem porażkowej rodziny, ale nie. Ona bardziej należy do tej, która odbiera mi oddech (w skrócie: wyszła świetna!)
W piątek przed pracą postanowiłam zajść na miejscowy targ, do którego byłam sceptycznie nastawiona w sumie od zawsze. Po co chodzić gdzieś, gdzie „czynne” jest tylko we wtorki i w piątki skoro mogę iść do marketu po drugiej stronie ulicy? No właśnie po to, żeby wyjść z uśmiechem na twarzy, kilogramami sezonowych, miejscowych produktów i z pełną satysfakcją, że dobrze zagospodarowałam wypłatę. A jeśli już o pracy mowa-przez moje warzywno-owocowe zakupowe szaleństwo spóźniłam się do niej. Niedługo, ale spóźnianie jest czymś, czego nie potrafię tolerować. JEDNAK pocieszające było to, że zdobyłam 800g kurek za 8zł! W moich oczach była to tona złota. Mam wrażenie, że idąc do lasu na grzybobranie wróciłabym jedynie z tym rodzajem grzybów. Może to już czas, aby przestudiować atlas dobrego grzybiarza?
Mój brak wiedzy na temat grzybów wam się chyba nie przyda, więc zapraszam na pizzę!
Danie uważane za niezwykle nie zdrowe, w oczach babć jest czymś co nie zastąpi porządnego kotleta, a w głowach młodzieży bierze się ona z zamrażalki lub miejsca potocznie nazywanego pizzerią. Jednak ja zostaję jednostką z własnym zdaniem na temat tego drożdżowego ciasta: przygotowuje się je z mąki, wody, drożdży, soli i odrobiny tłuszczu. Należy to wszystko połączyć, chwilkę wyrobić i pozwolić temu odpocząć przez jakiś czas. Potem wystarczy uformować z tego koło, nałożyć na nie wszystko na co mamy ochotę, upiec i cieszyć się ciepłym obiadem/kolacją/deserem(?)/śniadaniem(?)/podwieczorkiem(?). Nie ważne czym, ważne, żeby się cieszyć! Co lepsze-moje obliczenia (matematyka rozszerzona) ewidentnie dowodzą, że taka pizza jest 89754 razy zdrowsza niż połowa tego, co pojawia się na niektórych stołach.
Jutro proponuję wam spacer po mieście i zakup ok. 400g kurek. Do tego cebulka, ricotta, tymianek i macie fantastyczny posiłek!
Dodam wam, że pomysł jest w pełni mój-za równo na proporcje ciasta, jaki i wierzch. Jeżeli spróbujecie to czekam na efekty 🙂
Drożdżowa pizza na mięciutkim spodzie z kurkami i tymiankową ricottą
(przepis własny)
Składniki na ciasto:
-300g mąki orkiszowej/pszennej
-50ml mleka+100ml wody
-2 łyżeczki suszonych drożdży
-3/4 łyżeczki soli himalajskiej
-2 łyżeczki oliwy/masła klarowanego
Składniki na farsz:
-ok. 350-400g kurek
-pół cebulki
-łyżka masła klarowanego (lub czegoś innego do smażenia)
-100-150g ricotty
-świeży lub suszony tymianek
-sól, świeżo mielony pieprz
Przygotwanie:
Mleko i wodę podgrzewamy w rondelku. Wyłączamy gaz, dodajemy masło i roztapiamy je. Chwilę chłodzimy.
Mąkę, drożdże i sól łączymy w dużej misce. Dolewamy stopniowo lekko ostudzone mleko, wodę i masełko i wyrabiamy ciasto przez 7-10min (gładkie, elastyczne). Wstawiamy do czystej miski, przykrywamy i odstawiamy na 1,5h.
Po tym czasie przekładamy ciasto na lekko oprószony mąką kawałek papieru do pieczenia i formujemy okrągłe ciasto. Przykrywamy i dajemy mu odpocząć przez 30 minut.
Kurki myjemy, osuszamy i kroimy. Na patelni rozgrzewamy masło, wrzucamy posiekaną w piórka cebulkę i smażymy do jej zezłocenia. Następnie dodajemy kurki, doprawiamy solą i pieprzem i smażymy przez ok. 4-5min.
Ricottę przekładamy do niedużej miseczki, dodajemy tymianek, sól i pieprz do smaku.
Gotowe ciasto smarujemy przygotowanym serem i układamy złociste grzybki.
Piekarnik nagrzewamy do 250 stopni razem z blachą do pieczenia. Pizzę pieczmy ok. 10 minut, do zrumienienia brzegów.
SMACZNEGO!
Nie to, że coś, ale może zaczniesz rozsyłać swoim najwierniejszym fanom jedzonko? Jestem na tak…
PolubieniePolubienie
O moja kochana muszę przyznać, że robiłabym to z chęcią! Nie jestem tylko w stanie określić tego, czy Poczta Polska byłaby dobrym dostarczycielem! 😦
PolubieniePolubienie